Dziś (ponad 3 miesiące po urodzinach) o kolejnym prezencie urodzinowym Donka - prezent od Dziadków D. czyli moich rodziców.
Prezent wymarzony - przeze mnie, ale gdy tylko pokazałam go moim rodzicom zakochali się w nim i chcieli natychmiast go kupić. Jednak 3 miesięcznemu Bobasowi takie cudo do szczęścia nie było potrzebne i zakup tego cacka został przełożony na pierwsze urodziny Wnuka.
Oczywiście nie obyło się bez przygód. Przysłali nam granatowy egzemplarz z czerwonymi kołami - no wybaczcie ale koszmarek jak dla mnie. Na szczęście bez problemu wymienili nam samochód na ten który zamawialiśmy - kremowe cudo nad cuda!
Gdy Donko go dostał nie dosięgał jeszcze nóżkami do podłogi i wiecznie kazał się wozić. Nie pozostawało nam nic innego tylko na zmianę przemierzaliśmy korytarz wzdłuż ku uciesze Doniastego w bardzo nienaturalnej pozycji. Nasze kręgosłupy dostawały "w dupę" ale radość dziecka była bezcenna.
Dziś Vilac jest głównie wykorzystywany jako "pies" - Donatan po mistrzowsku zawiązuję mysz komputerową na jego kierownicy i ciąga go po pokoju oraz do napraw wszelakich - przez ostatnie dni leży z kółkami u góry i ma naprawiane podwozie.
Ale spokojnie - po wszystkich tych próbach samochód jest jak nowy i wygląda jak nieużywany.
Jak się mają czarne gumy na kołach do jasnej podłogi? Ano tak że guma jest dobrej jakości i nigdy jeszcze nie pozostawiła ani jednej rysy!
To fakt że cena nie zachęca do zakupu, ale myślę że jako prezent składkowy to super propozycja.
Gdy tylko Donatan uzna ze jest zbyt poważnym kawalerem na to cacko spakuję je solidnie i zaniosę na strych aby zaczekało na następnego potomka lub kiedyś podaruję go moim wnukom.
Podsumowując : jeździk jest zabawką nad zabawki, piękny, elegancki, solidnie wykonany (przecież jest metalowy), świetnie pasuje nam do salonu, Donatan nie daje na nim siadać nikomu - co ciekawe inne zabawki udostępnia bez problemu. Myślę że nawet gdy z niego wyrośnie będzie piękną ozdobą pokoju.
A Wam podoba się pierwsze auto mojego Syna ?
Kupiliście by je swoim dzieciom ?