10/23/2015

Być żoną kierowcy ciężarówki ...


Jestem żoną jak większość z Was. Jestem też matką Donatana - o tym doskonale wiecie. Ale o tym ze jestem od poniedziałku do piątku słomianą wdową nie każdy z Was wie. Jestem żoną kierowcy ciężarówki. Nie nie TIRa, ciężarówki. Mój tata też jeździł ciężarówką i zawsze sobie obiecywałam że moje dziecko nie będzie musiało podzielać mojego losu jednak los sprawił inaczej. Nie żeby było mi źle z Mamuśką - co to to nie ale bez Taty to tak głupio dosyć. 

Spytacie jak to jest? Ciężko. Jednak najgorsza nie jest samotność bo samotna nie jestem. To nie są też lata 80 kiedy to był jeden telefon we wsi i trzeba było lecieć do sołtysa przez całą wieś na krótką rozmowę także na komunikację też nie ma co narzekać. 

Najgorsze są te chwile kiedy wiesz że praca wypada w nocy. Jak wiadomo radio puszcza smęty albo debaty polityków, większość znajomych śpi - więc nie ma z kim pogadać. A jak wiadomo oko przymyka się momentalnie. Niby logicznym jest ze trzeba stanąć i iść odpocząć gdy zaczyna mulić ale nie zawsze się zdąży o czym trąbią co jakiś czas media... 

Zapewne słyszałyście o wypadku na A1? Moje serce na moment zamarło gdy przeczytałam o tym rano - 'Przecież Piotr jechał A1!'.  Szybki telefon - odebrał po pierwszym sygnale. Co mu się rzadko kiedy zdarza. Mi kamień z serca spadł. Jechać jechał ale zjechał w Nowych Marzach. Uf... 

Ja wiem Wam się może wydawać że kierowca ciężarówki to śmierdziel w podkoszulku, krótkich spodenkach, skarpetkach zaciągniętych po łydki i klapkach Kubotach ew. drewniakach. Zapewne w niektórych przypadkach tak jest nie mówię że nie. Jednak mam to szczęście że Piotr jest czyściochem, ma nawet pikowane dywaniki z eko skóry - a co ! Zaszalał z beżem - ja bym się nigdy nie pokusiła o taki kolor w samochodzie i to jeszcze na podłodze. I zapewniam Was - można jeść z podłogi. Nawet ja i Donko musimy ściągnąć buty przed wejściem na salony! o reszcie nawet nie wspominam.


Jest kilka rzeczy o których muszę Wam napisać bo możecie nie zdawać sobie z tego sprawy, a nie uczą tego na kursie prawka. Mnie nauczyli tego moi Panowie - Tata i Mąż. 

- Przeciętna masa załadowanego tira wynosi 44 tony
- Droga hamowania dla ciężarówki bez naczepy (sam ciągnik siodłowy) z prędkości 80 km/h to około 50 m
- Droga hamowania dla ciężarówki z naczepą i ładunkiem z prędkości 80 km/h to około 150 m
- Droga hamowania dla samochodów osobowych z prędkości 100 km/h to od 35 do 40 metrów
- Duża masa pojazdu ciężarowego powoduje trzykrotnie dłuższą drogę hamowania niż pojazdu osobowego.
- Nie wyprzedzajcie i nie hamujcie ciężarówki do minimum - bujnąć ponad 40ton nie jest łatwo. 
- Nie hamujcie do zera przed ciężarówka - ona się w miejscu nie zatrzyma nawet na pusto.
- Gdy chcecie wyjechać z bocznej drogi, a widzicie że jedzie olbrzym nie wyjeżdżajcie mu przed maską lepiej wyprzedźcie gdy będziecie mieli do tego okazję. 


Źródło

Ciężarówki nie zapierdzielają - bo w większosci jadą maksymalnie 92km/h ! 
Proszę Was - więcej wyrozumiałości i życzliwości na drogach dla kierowców ciężarówek. Ci ludzie pracują aby utrzymać swoje rodziny i mogło być nam wszystkim dobrze. Np. agregaty wiozą jedzonko bądź leki które mogą uratować nam życie. Hałasują - to fakt ale zimno z niczego się w naczepie nie zrobi. Platformy wiozą np. elementy wiatraków abyśmy mogli mieć prąd, albo maszyny na place budowy abyśmy mogli chodzić sobie po centrach handlowych... 
Oni mają rodziny które na nich czekają, są mężami, ojcami.
Chcą wrócić do domu tak samo bezpiecznie jak każdy człowiek. 
To że mieszkają w budzie, sikają na koło i jedzą naraz jak psy nie zmienia faktu że są ludźmi którzy chcą żyć i których należy szanować. To oni ryzykują nieraz swoje życie wjeżdżając do rowów, aby nie staranować kierowców osobówek którzy myślą że są Panami szos - a wystarczyło by że podnieśli by nogi do góry - bo tyle wystarczy aby byli cali ponad dachami osobówek. Także myślmy i pamiętajmy o tym ! 
Ściskam,
Agata - żona i mama. 

21 komentarzy:

  1. Mój brat jeździ na ciężarówkach i jak czasami opowiada co się dzieje na drogach - to głowa mała. Ale powiem Ci szczerze, że dzięki temu stałam się dużo lepszym kierowcą, gdyż nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy i apeluję - nie wyjeżdżajcie z bocznych uliczek przed samą ciężarówką !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja mam wiecznego komentatora jak gdzieś jedziemy nie raz mam ochotę go wysadzić po drodze ale wiem że źle dla mnie nie chce :)

      Usuń
  2. Oj ciężko macie, ta samotność, ten stres o to czy tata bezpiecznie wróci do domu...nie zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. on uważa na drodze bo wie że czekamy na niego , ale Ci debile z osobówek co myślą ze są bogami ... masakra. co najmniej 1 dziennie mu idzie na czołówkę

      Usuń
  3. ja nie mam w rodzinie nikogo kto jezdzi ciezarowką lub tirem jednak zawsze gdy moj maz wraca codziennie do domu doceniam to i mysle o zonach kierowców które na co dzien nie mają pomocy przy kapieli dziecka, nikt im nie wyniesie smieci a wieczorem zasypiają same. podziwiam
    Aga z www.makeonewish.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie mów TIR przy kierowcy ciężarówki bo dostaniesz reprymendę :P
      na początku było cholernie ciężko teraz to już normalne w sumie dla nas . jak Piotr wraca z trasy to jest Bogiem dla Donka :)

      Usuń
  4. Ja cię rozumiem,też jestem żoną kierownicy samochodu ciężarowego, (często mi znajomi mówią że jestem tirowką bo mój mąż jeździ tirami)od 11 lat a mąż jeździ już 10 lat w systemie 3/1,jestem mamą dwóch synów, jest ciężko a najgorsze są samotne wieczory. Trzymaj się cieplutko 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to prawda wieczory i choroby są najgorsze. mój dopiero jeździ rok ale mam nadzieję że wiecznie to trwać nie będzie / Pozdrawiam i zapraszam do nas regularnie :)

      Usuń
  5. Jestem z rodziny tirowców. Tata i brat prowadzą firmę. Codziennie jak słyszę o jakimś wypadku to pierwsza myśl - czy oni tamtędy jechali? Gdy patrzę na rozbite samochody z ulgą stwierdzam, ze to nie nasze... Jest to okropnie ciężka praca.Kierowcy tirów są badani i sprawdzani pod każdym kątem. Ich praca to nieustanne logiczne myślenie i czujność. Oni ciągle mają się na baczności i obserwują co dzieje się dookoła. Mają świadomość, że w razie jakiegoś zderzenia najbardziej poszkodowani będą "ci mniejsi". A często to "ci mniejsi" zachowują się tak, jakby mieli 9 żyć i w nosie bezpieczeństwo na drodze. W zawodzie tirowca nie ma miejsca na brawurę i przypadkowe działanie. Czasami zastanawiam sie w jaki sposób można tak precyzyjnie manewrować tak ogromnym zestawem przeciskając się przez wąskie uliczki, parkując w wąskich miejscach czy zawracając sie na drodze. Do tego dochodzi wytrzymałość fizyczna. Ciężkie warunki do życia w kabinie (np. w upał).
    Szerokości! :)
    PS. Twój mąż jeździ tylko po Polsce, tak? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tirowców ? no proszę Cię :)
      wszystko co napisałaś jest świętą racją a wszyscy zapominają że duży może więcej ... mimo że mały się niby wszędzie wciśnie. nawet badania potwierdzaj że kierowcy ciężarówek powodują ok. 9 % wypadków a osobówek coś koło 60% ...

      Usuń
    2. a jeździ głównie po Polsce i czasem jedzie "za miedzę" :)

      Usuń
  6. Hmm tez jestem żona zawodowego kierowcy ciągnika siodłowego z cysterna ( nie daj Boże żebym powiedziała kierowca tira, On ma na to alergie ). I ciesże się ze odnalazłam Twój blog, bo jest ogrom rzeczy które nas łączy. Mój mąż jest mega czyscioch, chociaż chyba tylko w aucie, bo tam musi być odkurzone, wykładzinę tez kupił z ekoskory;) i nie spie jak maz w nocy jedzie;/ mamy 8miesięczna córeczkę i czasami mi trochę ciężko, ale nie fizycznie tylko bardziej psychicznie. Oczywiście chodzi o wychowanie maluszka. Rozumiem jego prace, to ze musi... chociaz czasami mysle ze wolalabym nic nie miec, a zasypiac codziennie obok niego. Dobrze, że jesteście dziewczyny, bo kto nas inny może zrozumieć! ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Donek miał 8 miesięcy jak mąż zaczął jeździć i było mi cholernie ciężko teraz jest już troszkę lepiej. chodź mam nadzieję że wiecznie to trwać nie będzie. cieszę się ze nas odwiedziłaś i mam nadzieję że zostaniesz z nami :)

      Usuń
  7. Hmm tez jestem żona zawodowego kierowcy ciągnika siodłowego z cysterna ( nie daj Boże żebym powiedziała kierowca tira, On ma na to alergie ). I ciesże się ze odnalazłam Twój blog, bo jest ogrom rzeczy które nas łączy. Mój mąż jest mega czyscioch, chociaż chyba tylko w aucie, bo tam musi być odkurzone, wykładzinę tez kupił z ekoskory;) i nie spie jak maz w nocy jedzie;/ mamy 8miesięczna córeczkę i czasami mi trochę ciężko, ale nie fizycznie tylko bardziej psychicznie. Oczywiście chodzi o wychowanie maluszka. Rozumiem jego prace, to ze musi... chociaz czasami mysle ze wolalabym nic nie miec, a zasypiac codziennie obok niego. Dobrze, że jesteście dziewczyny, bo kto nas inny może zrozumieć! ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Super pomysł na bloga!
    Może wspólna obserwacja?
    Daj znać u mnie na profilu :)
    martartynka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam, a raczej też znałam z autopsji. Mój poprzedni partner był właśnie kierowca zawodowym i nie raz zdarzyło się, że razem z nim jeździłam w trasy (dawne czasy szkoły, wakacje, itd...) i wiem doskonale jak to wygląda. Bardzo ciężka praca to raz. A dwa - ja mam o wiele większą świadomość jako kierowca zwykłej osobówki. Bardzo fajnie, że o tym napisałaś. Mało kto ma tego świadomość, ja do pewnego czasu też jej nie miałam. A ta łatka śmierdziocha-tirowca nie wiem skąd się przyplątała, ale znam nie jednego kierowcę zawodowego i wręcz przeciwnie - to czyściochy jakich mało wśród mężczyzn!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mało kto wie jak wygląda taka praca a to bardzo źle ... każdy kierowca powinien być poddany psychotestom bo za dużo pewniaczków na drogach :)
      a co do czyściochów i brudasów to myślę że jest pół na pół podzielony ten temat :) ile ludzi tyle zwyczajów ;)

      Usuń
  10. Mój mąż ma prawo jazdy uprawniające go do jeżdżenia ciężarówkami. Jednak nigdy w tym zawodzie nie pracował. Dobrze jest znać Twoje spojrzenie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prawo jazdy to nie wszystko :) te wszystkie badania są najgorsze a czepiają się wszystkiego niestety. ciężki kawałek chleba chociaż co nie którym się wydaje że się wsiada i jedzie i nie mają zielonego pojęcia o niczym.
      pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Fajnie, że napisałaś taki tekst, może dzięki niemu choć kilku kierowców osobówek użyje rozumu - droga hamowania, martwe pole - mało kto o tym wie :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam Was. To musi być bardzo trudne, rozłąki, stres i całe to wyczekiwanie na powrót. Na pewno nie brakuje wam emocji. Szanuję ludzi, którzy są zawodowymi kierowcami, ale dziękuję Bogu, że mój mąż pracuje w biurze. :)

    OdpowiedzUsuń