Do Świąt zostały nam 2 dni. Czasu na przygotowania zostało coraz mniej. Nasze pierniczki upiekliśmy i dekorowaliśmy w zeszłym tygodniu. Donatan uważnie nam pomagał i wyjadał ozdoby do dekoracji pierniczków.
Wiele z Was do dekoracji używa polewy z surowym białkiem - ta opcja u nas jest niedopuszczalna. Surowym jajkom mówimy stanowcze NIE! Nawet tym od kurek cioci, babci, z własnego kurnika.
Jako córka Mamuśki pracującej w Stacji Sanitarno - Epidemiologicznej nie znam smaku surowych jajek, koglu - moglu, kremów z surowym jajem, ciasta przed upieczeniem, czy też mielonego przed usmażeniem. Nie ubolewam nad tym i nigdy nie ubolewałam. Nie znam i tyle. Mój mąż to co innego - dziecko prawdziwej wsi i zawsze wykrada mi wszystko co surowe za plecami z pełną świadomością tego że gdyby coś w szpitalu mnie nie zobaczy, a i setnej rolki papieru mu nie podam - taka ze mnie zołza, a co! Donatanowi nie pozwalamy na takie występki bo nie chcemy aby się zaraził salmonellą czy też innym świństwem.
U nas polewa to cukier puder i zimne mleko.
W takiej proporcji aby było jak najbardziej gęste. Przy ostatniej porcji pierniczków pozwoliłam sobie na szaleństwo i dodałam barwniki.
Zabawy i śmiechu było co niemiara. Jednak szybko to zajęcie znudziło Donka także kończyłyśmy pracę gdy poszedł spać. Mam nadzieję że w przyszłym roku będzie bardziej wytrwałym zawodnikiem.
Nasze pierniczki prezentują się następująco :
Wasze pierniczki już udekorowane ?
Pozdrawiam,
Agata