Od dnia 29.11.2015 Donatan śpi w swoim nowym "dorosłym" łóżku.
Długo odwlekaliśmy ten moment głównie ze względu na Czaka żeby nie wchodził Donkowi w nogi lub też żeby w razie gdy D. wstanie w nocy i zacznie chodzić po domu nie wpadł gdzieś po drodze na śpiącego Czakoskiego.
Inną sprawą było też to że nie chcieliśmy sobie zagracać sypialni, ponieważ nowe łóżeczko jest dłuższe od turystycznego i nie mieści się na jego miejsce co spowodowało przestawienie naszego łóżka pod okno i wciśnięcie Doniastego między nasze łóżko, a szafę.
Jednak w niedzielę Donek ze swojego popołudniowego odpoczynku wyszedł z łóżeczka w sposób magiczny - bo nie przez dziurę w łóżeczku którą sobie sam odpinał tylko jak to nam później zademonstrował górą przez barierkę. Bardzo nas to zaniepokoiło ponieważ gdyby mu poszło coś nie pomyśli mógłby sobie roztrzaskać główkę o ostry kant naszego łóżka i padła decyzja "skręcamy łóżeczko" które swoją drogą stało w garażu od sierpnia i czekało na swoją kolej.
Pierwsza reakcja
Mega zadowolenie i próby leżenia którym nie było końca, testowanie ze wszystkim domownikami oraz zapoznanie z nowym miejscem spania swoich nocnych przyjaciół.
Pierwsza noc
Po wieczornej modlitwie chętnie wziął butelkę z mleczkiem w rączki i pomaszerował do łóżeczka, gdy wyszliśmy z pokoju po chwili mnie zawołał i kazał poleżeć koło siebie. Jednak że sen nie chciał do niego sam przyjść ululałam go i tak przespał pierwszą noc w nowym łóżeczku. A ... zapomniała bym - tak się kręcił że spadł, jednak tatuś mu pomógł się w nocy pozbierać i spał jak susełek do rana.
Bilans po 10 nocach spania na "nowym"
Chętnie wskakuje do łóżeczka po modlitwie.
Woła mnie żebym z nim poleżała w trakcie gdy pije mleko.
Zasypia sam przy butelce, czasem nie zdąży zawołać o smoka.
Śpi całą noc.
Już więcej razy nie spadł.
Budzi się koło 6 i woła 'didi" i bajkę.
Ok. godziny 12 leci z butelką ciepłego kakao do łóżeczka i odpoczywa sobie w nim.
No jednym słowem pękam z dumy że mam tak dorosłego i rozumnego syna. Że wie że trzeba poleżeć spokojnie w łóżku, a nie ucieka jak szaleniec alby pobiegać z radością po domu!
Ściskam,
Agata