Tak naprawdę chyba nie chce wspominać tego co działo się na porodówce... tego że to czego się nauczyliśmy w Szkole Rodzenia i kampanie Rodzić Po Ludzku można o dupe roztrzaskać...
ja rozumiem że położna może mieć gorszy dzień , bo jest człowiekiem, ja rozumiem że może się nie wyspać, że może być zmęczona mimo że dopiero zaczęła zmianę, ale nie rozumiem jak można być opryskliwym i chamskim w stosunku do kogoś kto prosi o coś przeciwbólowego, prosi o jakąkolwiek informację na temat tego co się dzieje i jak postępuje poród...
Pozycje wertykalne ? no nieee , nic z tych rzeczy ... leż plackiem na plecach bo KTG musi być włączone i mniej ręce prosto bo kroplówka nie leci chodź ja nastawiłam tak żeby kapała z prędkością 1 kropla na godzinę, a po co krzyczysz ?? " no po nic kurna, przecież to mnie gligla".
Co do KTG nie ważne że Młody miał takie tętno od 15:00 że skali brakowało, położna twierdziła że zapis zły i trzeba czekać... To nic że jak o 17:00 przebiła wody to były zielone, zapis z KTG marny czekamy... o 19:00 przyszedł obchód w postaci (chyba?) 10 osób, wszyscy zamerdali i poszli... bez słowa. W końcu o 19:30 przyszedł doktorek i łaskawie zapytał o cesarkę bo stwierdzili że Donek nie wyjdzie bo źle się ułożył. I dzięki Bogu że przyszedł i mnie zabrali na tą cesarkę , bo dostaliśmy tylko 6 /10 punktów i stwierdzili zamartwice noworodkową. ( po 10 minutach było 10/10 ale sam fakt się liczy) .
No to tak w wielkim skrócie ... ogólnie rzecz biorąc :
- wody zaczęły mi odchodzić kilka chwil po północy,
- regularne skurcze pojawiły się o 3 ,
- do szpitala zajechaliśmy o 5:30 i po zbadaniu trafiliśmy na porodówkę,
- poród naturalny trwał do 19:45 ,
- o 19:57 na świat przez cc przyszedł Donatan Aleksander,
- o 20:05 Donek był już z dumnym Tatusiem ( tata zawiedziony że pępowina nie odcięta)
Wspólnie z Piotrem zdecydowaliśmy że nie będziemy pokazywać twarzy Donatana w internecie z wielu różnych względów.
Pozdrawiamy,
już nie hotel ale co tam
Najważniejsze, że to co złe już za Wami.Darowałam sobie szkołę rodzenia, bo takie pitu pitu, niewiele ma wspólnego z rzeczywistością i tym co na prawdę dzieje się w polskich szpitalach.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ładne drugie imię:) Nasz Michaś też na drugie ma Aleksander i gdyby nie zdrobnienia od niego, które w ogóle mi się nie podobają to miałby tak na pierwsze;)
Agatko a jak się karmicie? bo z tego co pamiętam to nie chcialaś karmić piersią.
Usuńnie chciałam , ale w szpitalu nie przyjmowali tego do wiadomości , na zasadzie - kobieta to krowa dojna , cyce ma niech karmi i nie ważne że nie chcesz nie ważne że Mały się drze bo głodny cyce masz to mu wsadzaj na siłę do buzi i z nim leż cały dzień. I tak jakoś przełamałam się na tyle żeby do dokarmiać cyckiem i ściągać mu mleczko do buteleczki. wyrodna jestem ale lubię wiedzieć ile zjadł ...
UsuńEch... Musiałaś faktycznie fatalnie trafić. Niestety, w Polsce to cały czas loteria - czy będziesz pozytywnie wspominać porod, bo mialas wsparcie i super personel na zmianie, czy to wspomnienie będzie koszmarem z powodów takich, jak ta położna...
OdpowiedzUsuńWażne, że jesteście razem i wszystko dobrze się skończyło..
dokładnie tak :)
UsuńWażne, że wszystko dobrze się skończyło ale co przeżyłaś to faktycznie nie dziwię się, że nie chcesz do tego wracać.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie i zapominaj ciesząc się Synkiem :)
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Jakie stópeczki kochane!
OdpowiedzUsuń