Kochani z ponad 2 tygodniowym opóźnieniem dołączamy do projektu "Przygody z książką" póki co nasza biblioteczka jest malutka ale co miesiąc staramy się zapełniać nasze półeczki ciekawymi pozycjami znalezionymi na innych blogach czy też w księgarni.
Dziś pozostając przy tematyce niedawnego wpisu o tym jak to jest być żoną kierowcy ciężarówki chcemy Wam z Donkiem przestawić książeczkę z kolekcji Mądra Mysz -
"Mam przyjaciela kierowcę ciężarówki"
Książeczka jest ładna i przejrzysta, co prawda język jakim jest napisana jest jeszcze za trudny dla Donatana ale uwielbia oglądać ilustracje i nazywać te części które już zna. To co mi się w niej najbardziej podoba to fachowe nazewnictwo pojazdów. Ciężarówka jest nazwana ciężarówką a nie TIRem - za co mają u mnie ogromny plus.
Pokazane jest jak wygląda praca kierowcy ciężarówki w dość podstawowy sposób. Wiadomym jest że autor książki dla kilkulatków nie zagłębi się w szczegóły. Uważam jednak że kilka ważnych kwestii zostało w niej pominiętych i człowiek który nie ma styczności z tą pracą nie zdaje sobie z tego sprawy.
Na przykładzie z życia męża: jedzie wioską załadowany na maksa czyli ok. 40 ton ma pod opieką i nagle nie wiadomo skąd wybiega pędem dzieciak w stronę ulicy. Mąż niewiele myśląc hamulec w podłogę wszystko mu na głowę leci a dzieciak albo przebiega ulicę albo zaraz przed krawężnikiem zawraca i się głupio cieszy... Mądre to nie jest jak na moje. Jednak wiem że tak, dzieje się często. Kolega męża przez głupią zabawę dzieciaków pozbył się laptopa i przedniej szyby. Ale przecież nie jest to winą dzieci tylko rodziców którzy nawet nie wpadną na to żeby dzieci poinformować o takim drobiazgu. I już nie chodzi mi tylko o ciężarówki bo przed osobówkami też tak robią, ale im większy samochód tym większy fun. A najgorsze w tym wszystkim jest to że jak coś by się stało to kierowca jest winny bo nie zachował ostrożności...
Uczulajcie dzieciaki że tak duży samochód nie zatrzyma się w miejscu w sekundę!
Ściskam,
Agata - mama Donka
Ta książka z pewnością zainteresuje moich chłopców :-) Mądrą Mysz mamy i uwielbiamy, choć ostatnio trochę o niej zapomnieliśmy. Tymianek uwielbiał "Mam przyjaciela pilota", czytaliśmy to po kilka razy dziennie, do znudzenia (mojego, nie Tymianka). Byłam bardzo zaskoczona, że mimo fachowego języka, wielu trudnych nazw i szczegółów, chciał ją czytać na okrągło. Dzięki, że przypomniałaś mi o Mądrej Myszy, bo to świetna seria dla dzieciaków. A po ciężarówkę z pewnością sięgniemy :-)
OdpowiedzUsuńmieliśmy kiedyś jakąś książkę z tej serii i była fajna.
OdpowiedzUsuńPS kiedy Młody tak wyrósł?
Naprawdę rośnie jak na drożdżach - ale nie ukrywajmy, najszybciej rosną cudze dzieci :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka - dla Was idealna, prawda?