Donatan dziś o 19:57 kończy 6 miesięcy !
6 miesięcy czyli pół roku - co w przeliczeniu dało nam:
- dwa miesiące zimy,
- całą wiosnę ;
- miesiąc lata;
- 26 tygodni ( jutro);
- 181 dni;
- 4344 godziny;
- 260640 minuty;
- 15638400 sekund!
Pamiętam jak dziś jak robiłam test ciążowy, jak pierwszy raz zobaczyłam tą maleńką kropkę na monitorze sprzętu od usg która miała stać się człowiekiem. Gdy w sylwestra wybiła północ i ogarnął mnie mega strach że to już zaraz. Gdy codziennie głaskałam mój wielki, rozstąpiony jak morze czarne brzucholek i mówiłam do Ciebie o wszystkim co się dzieje po tej stronie. Tak samo jak dokładnie pamiętam TĘ noc, gdy jeszcze przed pójściem spać musiałam iść setny raz tego wieczoru zrobić siusiu i nagle coś chlupnęło, potem jak koło 5 wyjechaliśmy do szpitala (oczywiście żeby zdążyć przed korkami :)). Na dworze było jasno bo było bardzo dużo śniegu i ten mróz coś koło -20'. Jak czekaliśmy aż ktoś łaskawie przyjdzie otworzyć drzwi izby przyjęć żeby wjechać na 4 piętro na ginekologie. Potem położna potwór, ponad godzinne stanie pod prysznicem i polewanie brzucha i pleców gorącą wodą żeby tak nie bolało, jak Piotr mówił "Nie krzycz. Oddychaj!" na co dostał krótką odpowiedź " Sam se ku**a oddychaj". Dokładnie pamiętam jak ogarnął mnie taki błogi spokój i ulgę na sali operacyjnej gdy Pan Anestezjolog założył mi maskę na twarz. Po obudzeniu szok że mam płaski brzuch a Ciebie nie ma i to przerażenie - gdzie Ty jesteś Serce moje? Gdy odwieźli mnie na salę czekał już na mnie Tata - Ty byleś na dogrzewaniu - musiał mi założyć skarpetki i okryć dokładnie szlafrokiem bo tak się trzęsłam z zimna. Mógł zostać ze mną na chwilę i w tym czasie przy hotelu obok Ronda Jagiellonów puszczali fajerwerki - śmieliśmy się że to na cześć naszego Skarbeczka. Później 2 godziny czekania w samotności aż mi Cie oddadzą - bo Tatę wygonili bo za zimno, bo choroby i w sumie już noc... Dostałam Ciebie na godzinę aby się przywitać z Tobą i Cię utulić - było grubo po 22. a ja opowiedziałam Ci wszystko to co już pewnie wiedziałeś - że Tata, Babcia Olka i Czako czekają na nas w domku, a Dziadek Wiesiu jest w trasie i pewnie niedługo wróci. Całą noc jakieś dziecko płakało - rano gdy Cię dostałam okazało się ze to Ty tak przeraźliwie płakałaś - bo byłeś tam sam a ja 9 pokoi dalej przytwierdzona do łóżka po cesarce. Później nastąpiły 3 długie dni tylko z Tobą w szpitalu - a instrukcji obsługi brak, pielucha spadła nam na podłogę, a ja nawet nie mogłam się po nią schylić, dobrze że mam paluszki od nóg dobrze wyćwiczone to jakoś sobie poradziliśmy. Dokładnie pamiętam nasz płacz pierwszej nocy - Twój boś głodny, mój z bezsilności. Z łóżka przez okno widziałam jak księża chodzili po kolędzie po wieżowcach i ministranci co chwile światło włączali na klatkach schodowych. Mróz nie odpuszczał, na sali też jakoś ciepło nie było, ale daliśmy radę bo mieliśmy siebie. Nawet nie pamiętałam o tym że się boję, że nie ma Taty przy nas. Nie myślałam też o tym że padnę i się nie podniosę ze strachu - bo Ty stałeś się Najważniejszy. Gdy nastał poniedziałek - planowany dzień powrotu do domu - drżałam ze strachu bo Ty robiłeś się coraz bardziej żółty. Przyszedł obchód i padła decyzja - WYCHODZICIE DO DOMU ! Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam że w końcu będziemy mogli być w komplecie. Przed 14 przyjechał po nas Tata żeby nas zabrać. Czekaliśmy na niego spakowani i w pidżamach - bo dopiero nam przywiózł ubrania na wyjście. Ładnie się ubraliśmy, pożegnaliśmy ze wszystkimi i wyruszyliśmy w drogę do samochodu i do domu. Mróz był taki sam jak 4 dni wcześniej dlatego Tata podjechał po nas pod same drzwi szpitala co byśmy za bardzo nie zmarzli i mogli się poczuć już zupełnie bezpiecznie. Co prawda zapięcie fotelika zajęło tacie całe wieki, szybko mu to wybaczyliśmy - przecież został tatą pierwszy raz i chciał wypaść jak najlepiej więc się biedaczyna zestresował. Jednak gdy już nas zapakował ruszyliśmy w drogę do domu. Tam czekała na nas Babcia Olka z Czakiem. Przygotowała dla nas pyszny obiadek - kurczaka z jabłkiem - no palce lizać. Tata wysprzątał pokoje dla nas ( podejrzewam że Babunia mu pomogła - ale się nie przyznają). Dostaliśmy też prezenty - Ty pięknego bodziaka, a ja jeszcze piękniejszą bransoletkę. I tak zaczęła się nasza wspólna droga...
Co mogę powiedzieć o moim DUŻYM CHŁOPCU ?
Interesuje go wszystko!
Najbardziej telefony, tablet i piloty. Gdy na linii jego oczu znajdzie się któraś z tych rzeczy zabawki są nie ważne i liczy się tylko zdobycie obiektu pożądania. A że są to rzeczy zabronione ciągnie go do nich jeszcze bardziej.
Kolejną rzeczą jest jedzenie. Wystarczy tylko że ktoś z nas wkłada coś do ust Dońko otwiera buźkę jakby on miał to jeść i tym sposobem udało mu się posmakować kilu rzeczy nieodpowiednich do jego wieku - ale jak tu w spokoju jeść jak wpatrują się w Ciebie oczy Kota ze Shreka?
Czako z kolei - jest zdecydowanie numerem JEDEN na liście ulubieńców. Miłość nad miłości.
Donatan lubi zasuwać w swoim pięknym chodziku. Udało mu się już kilka razy przedreptać korytarz w obie strony a muszę tu zaznaczyć że jest dość długi.
Wreszcie zaskoczył jak się przewracać z pleców na brzuch i na odwrót.
Bardzo ładnie podnosi się na rączkach gdy leży.
Kręci się jak zegar na dopingu.
Dzielnie pije z kubeczka. ( o nim niebawem)
Przesiedliśmy się z gondoli na spacerówkę i z wanienki na wannę.
Uwielbia zupki które mu gotuję i kisiel.
Mówi " ta- ta - ta - ta ", "EEEE", "OOO".
Próbuje na nas wymusić dużo rzeczy ale się nie dajemy.
Siedzi już prawie bez pomocy.
Ma bardzo silne nóżki.
Waga: coś koło 8,5 kg
Ubranka: ostatnie sztuki 62, 68 i 74
Pampersy: ostatnia paczka 3 i wchodzimy w 4
Zjadane mleko: 120- 180 ml
Zjadana zupa: 90 - 180ml
Pozdrawiam,
Piękne te wspominki:) U nas zaraz rok i nie mogę wyjść z podziwiu, że to już. Jeszcze pamiętam, jak się nie mogłam doczekać porodu.
OdpowiedzUsuńpamiętam jak obstawiałam ze się urodzi 19 sierpnia tak jak ja , a tu taki zonk :)
UsuńLubię takie wpisy :) u nas za miesiąc minie rok od porodu, czas szybko leci :)
OdpowiedzUsuńjak szalony leci leci :)
UsuńPięknie to napisałaś... uściskaj syneczka;)
OdpowiedzUsuń"Nie krzycz. Oddychaj"- mój mąż to samo, no i weź takiemu przetłumacz, że się NIE DA?;D
Dziękuję :0 taa oddychaj :) oni tacy mądrzy są nawet jak im tłumaczysz że nie da rady to oni i tak swoje- no przecież to nie boli tylko łaskocze :D
UsuńPiękne słowa bo piękne chwile opisałaś...Wzruszyłam się bo przypomniały mi się pierwsze momenty z moim Synkiem.
OdpowiedzUsuńCałuski dla Donka: ) Najlepszego!!!
dziękujemy :) :*
UsuńPięknie napisane! Wszystkiego naj naj naj Donatanku :-*
OdpowiedzUsuńa dziękujemy :)
Usuń